„Cały ciężar finansowy spoczywa na barkach włodarzy i pasjonatów” – wywiad z Rafałem Gnybkiem

Powoli zbliża się koniec rundy jesiennej Futsal Ekstraklasy 2019/20, a co za tym idzie, warto podsumować to, co działo się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy miejsce Red Dragons jest poniżej oczekiwań? Czy drużyna „Czerwonych Smoków” w jakiś sposób planuje wzmocnić się na drugą rundę? Co z polskim futsalem? Na te i inne pytania odpowiedział Rafał Gnybek, menadżer Red Dragons, a także sekretarz spółki Futsal Ekstraklasa i członek Komisji Futsalu i Piłki Plażowej.

 

Fustalpniewy.pl: Co, jako akcjonariusz spółki Futsal Ekstraklasa, sekretarz Rady Nadzorczej FE możesz powiedzieć o planowanych reformach? Czy jest szansa na długofalowy rozwój polskiego futsalu?

Rafał Gnybek: Zaczynamy od trudnego tematu, ale posłużę się na początek faktami. W marcu tego roku ówczesna Rada Nadzorcza głosami przedstawicieli klubów FC Toruń, Clearex Chorzów, Gatta Active Zduńska Wola, AZS UG Gdańsk postanowiła nie ogłaszać w czerwcu konkursu na stanowisko Prezesa Zarządu Spółki Futsal Ekstraklasa (taka zawsze była procedura po trzyletnim upływie kadencji), a na stanowisku pozostał tym samym obecny prezes Maciej Karczyński. Głównym argumentem było zachowanie ciągłości rozmów spółki z dużą stacją telewizyjną, co miało zaowocować sporym sukcesem. Niestety nic z tego nie wyszło, a rozmowy z telewizją zakończyły się kompletnym fiaskiem. Prezes Karczyński, co prawda przedstawia dobre wyniki finansowe spółki, ale chyba zapomina, że jesteśmy organizacja sportową a nie handlową. Warto zagospodarowane na koncie środki zainwestować w rozwój i promocje rozgrywek. Część klubów oczekuje wymiernych efektów, takich jak sponsor tytularny czy transmisje telewizyjne w szeroko rozpoznawalnych mediach. Na to się jednak nie zanosi.

 

FP: Uważasz, że można było zrobić coś lepiej?

RG: Wróćmy do ostatniego Walnego Zgromadzenia – pojawiła się propozycja przedstawiona przez prezesa Sebastiana Bednarza, dołączenia jeszcze jednej osoby do Zarządu, która mogłaby realnie pomóc spółce. Wspomniana osoba nie stawiała żadnych wymagań, chciała tylko umocowania w zarządzie, bez pobierania wynagrodzenia. Pan Prezes Karczyński postawił sprawę jasno, że w przypadku powiększenia zarządu poda się do dymisji. Tak radykalne rozwiązanie spotkało się z dezaprobatą i sytuacja pozostała bez zmian.

 

FP: Musisz jednak przyznać, że sporo dobrego jednak wydarzyło się w ostatnich latach, jeśli chodzi o pracę spółki. Dla przykładu są transmisje internetowe z wszystkich spotkań, które mogą śledzić kibice.

RG: Transmisje internetowe to znakomite rozwiązanie, z którego sam ochoczo korzystam. Kto jednak wie i czy kogoś to obchodzi, że koszt produkcji sygnału w całości pokrywają kluby. W ogóle uważam, że futsal powoli się rozwija, ale to tylko i wyłącznie zasługa klubów i to nie wszystkich, które chcą poprawić wizerunek dyscypliny. Cały ciężar finansowy spoczywa na barkach włodarzy i pasjonatów chcących lepszego jutra dla futsalu. Często słyszę argument, że klubom trawiastym postawiono wysokie wymagania i mimo oburzenia jakoś sobie poradziły. Nikt nie pamięta jednak, że najpierw zespoły trawiaste otrzymały realną pomoc finansową z telewizji, potem pojawiły się zobowiązania. W futsalu udało się stworzyć drużyny półprofesjonalne, potrzebne jest dofinansowanie z zewnątrz i przejście na wyższy poziom.

FP: 12. miejsce Red Dragons Pniewy, tylko jedno ligowe zwycięstwo – przed startem sezonu zakładam, że nie brałbyś takiego scenariusza w ciemno?

RG: Mieliśmy świadomość, że łatwo na pewno nie będzie, ale liczyliśmy na nieco lepsze rezultaty.

 

FP: Skąd taka niska pozycja? Mniemam, że czynników jest sporo, ale co Twoim zdaniem przede wszystkim zaważyło na taką postać rzeczy?

RG: Sprawa jest dość prosta od zawsze, jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi oczywiście o pieniądze. Prawda jest taka, że z obecnym budżetem powinniśmy grać w I lidze. Gdyby nie pomoc Gminy Pniewy i naszego głównego sponsora firmy Sputnik, za którą dziękuję, ciężko byłoby zrobić cokolwiek. Co sezon mamy minimalnie więcej funduszy, a wydatki niestety rosną.

 

FP: Strata Frajtaga, Vakhuli i Soleckiego przed sezonem, czyli nie oszukujmy się – trzech kluczowych zawodników klubu musiała się odbić czkawką. Czy przed sezonem czułeś, że pod nieobecność tych zawodników może być ciężko drużynie osiągać korzystne wyniki w obecnych rozgrywkach i że walczyć będziecie o utrzymanie?

RG: Miałem taką świadomość. Jakość sportowa trzech wymienionych zawodników jest nieoceniona. Próbowaliśmy za wszelką cenę utrzymać choć jednego z dwójki Solecki – Vakhula ale niestety się nie udało. Dołączyła do zespołu spora grupa młodych zawodników, którzy potrzebują czasu. Trudno powiedzieć czy nam go wystarczy do końca sezonu.

 

FP: Przeglądam protokoły meczowe, kadrę Red Dragons, a tam widzę nazwiska: Miałkas, Kubiak, Bogaczyk, Gładyszewski, Bukowy, czyli zawodnicy, którzy wciąż są młodzieżowcami. O Gracjanie Miałkasie czy Dawidzie Kubiaku można powiedzieć, że są podstawowymi zawodnikami tego sezonu. Chyba w żadnym innym klubie nie zaistnieliby na poziomie Futsal Ekstraklasy. Zgadzasz się z tą opinią?

RG: Oczywiście, piątka młodzieżowców w składzie to ewenement w polskim futsalu. Większość zespołów może sobie pozwolić na poważne wzmocnienia, jakim są obcokrajowcy, których widzimy na parkietach coraz częściej. Doceniam ciężką pracę jaką wykonują nasi młodzi ludzie, bo niewielu zdaje sobie sprawę ile wyrzeczeń kosztuje uprawianie sportu na takim poziomie. Bez względu na wyniki jestem przekonany, że obecna sytuacja da owoce w późniejszym terminie.

 

FP: Zbliżająca się przerwa spowoduje jakieś zmiany w Red Dragons? Możesz uchylić rąbka tajemnicy, czy zbliżają się jakieś wzmocnienia/odejścia?

RG: Nie ma z nami od jakiegoś czasu Jakuba Budycha, który postanowił nie kontynuować z nami współpracy i prawdopodobnie w przerwie na zasadzie wypożyczenia dołączy do jakiegoś zespołu. Cały czas prowadzimy też rozmowy z zawodnikami, którzy mogliby realnie podnieść nasz poziom sportowy. Z przyczyn podanych wcześniej nie jest to jednak zadanie łatwe.

 

FP: Wielkim osiągnięciem Red Dragons jest to, że od sześciu lat bez przerwy występujecie w Futsal Ekstraklasie, co udało się także tylko Rekordowi, Gattcie, AZS-owi UŚ i Clearexowi. Jak ewoluowała liga na przestrzeni tych lat?

RG: Z wymienionej czwórki to tak naprawdę kłopotów uniknął tylko Rekord i Clearex. AZS UŚ zaliczył spadek do I ligi, ale uratował się po fuzji gliwickich klubów. Sporo tez mówiło się o kłopotach organizacyjnych w Gattcie przed sezonem, na szczęście ten znakomity zespół gra dalej i ponownie z sukcesami. Stabilizacja to jeden z największych problemów polskiego futsalu. Czynników jest wiele. Te powyższe, o których wspominałem nakreślą szerszy obraz.

 

FP: Futsal reprezentacyjny idzie w dobrym kierunku? Podejrzewam, że widziałbyś Mateusza Kosteckiego z orzełkiem na piersi, podobnie jak Dawida Kubiaka, jeśli chodzi o kadrę młodzieżową? 

RG: Co do personaliów to zawsze pozostawiam tą kwestię w rękach trenera. Tak jest w naszym klubie, tak też uważam powinno być w Reprezentacji. Rozczarowany jestem postawą Biało-Czerwonych w turnieju w Zielonej Górze, przede wszystkim stylem, w jakim przegraliśmy eliminacje. Czy Mateusz zasługuje na grę, to wie selekcjoner, który mógłby sprawdzić to podczas konsultacji z jakiegoś powodu jednak tego nie robi, ale to jego decyzja. Dawid niestety nie dostał swojej szansy wcześniej, a obecnie mimo, że jest młodzieżowcem nie ma już szans na grę, bo sprawdzane są roczniki młodsze, przygotowywane do kolejnego turnieju ME U19.

 

FP: System rozgrywek, awansów i spadków na ten sezon – dobre rozwiązanie czy wprowadziłbyś modyfikację i przede wszystkim jakąś stabilność dla futsalu, żeby powiedzmy przez 3 sezony z rzędu wiedzieć z góry, jak będą wyglądały rozgrywki?

RG: Od początku naszej przygody z Ekstraklasą jestem zwolennikiem play-off, ale koniecznie w takim systemie jak gra się w Hiszpanii (osiem zespołów do dwóch wygranych, finał do trzech). Ten system generuje sporo emocji, jest niezwykle atrakcyjny dla widza, niestety dla niektórych prezesów jest to zbyt duże ryzyko i choć nikt tego oficjalnie nie przyzna to moim zdaniem to główny powód, dla którego tak nie gramy. Pojawiają się, co jakiś czas różne rozwiązania, praktycznie co sezon inne, ale zawsze niesprawdzone i dziwię się, że nikt nie chce skorzystać z gotowych wzorców. Jestem przekonany, że nawet jeżeli play-offy zawitają wreszcie do Futsal Ekstrakalsy, to znów będzie to jakiś zupełnie nowatorski „bezpieczny” projekt, którym nie gra żadna liga. Natomiast efekty obecnego systemu rozgrywek (każdy z każdym) poznamy po zakończonym sezonie. Uważam, że bardzo szybko poznamy Mistrza Polski. Powstaną też tzw. drużyny środka, grające zupełnie o nic, a emocje mogą być do ostatniej kolejki w walce o utrzymanie, czy miejsce na podium.  Czy to jednak przysporzy nam nowe grono odbiorców?

 

FP: Dziękuję za rozmowę.

RG: Dziękuję.